Wirtualny Manager

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2018-01-24 19:25:39

pawelcepak
Administrator
Dołączył: 2018-01-24
Liczba postów: 7
WindowsChrome 63.0.3239.132

#2 MSV Duisburg

Prawie że od razu po skończeniu kursu na uprawnienia trenerskie popadłem w alkoholizm. Nie liczyło się nic, byle tylko kończyć dzień z helikopterem w głowie, nie myśleć o problemach, a kolejnego dnia zwalczać kaca kolejnym posiedzeniem. Samotnym posiedzeniem. Tak naprawdę po czasie już nawet nie wiedziałem co to jest kac. Nie istniało nic takiego, ja tylko chodziłem pijany od domu do sklepu znajomego, który sprzedawał alkohol tylko dla zysku. W końcu kto normalny sprzeda alkohol nietrzeźwemu?
- Wszystko się uda psiaku – powiedziałem, do Admirała widząc, że zaczął mi się przyglądać.
Ma talent do wyczytywania ze mnie emocji, w końcu nie bez powodu się mówi, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Będzie wierny zawsze, a jeżeli zażyłość jest potężna, to wyprowadzi z każdego bagna. Mnie wyciągnął. Mój Admirał, Kocham go ponad wszystko. Lecz pora zabierać się za nowy dzień, drugi dzień nowego życia. Wyjść na spacer, zjeść śniadanie, umyć się i pokazać się w nowej rzeczywistości. Przed nami kilka tygodni pracy. Mimo, iż czuję, że wraca moja niegdyś znana pewność siebie, mam wrażenie, że to wszystko skończy się jeszcze gorzej, niż było jeszcze dziewięćdziesiąt sześć godzin temu. Muszę mieć głowę na karku, tylko w taki sposób mogę pomóc sobie i może w końcu ułożyć życie.
Alkoholu nie dotykam już od dwóch lat, ale każdego dnia czuję efekty tego, co robiłem swojemu organizmowi przez ponad trzy lata. Najgorszy okres mojego życia rozpoczęty przez największą tragedię życia.

Siedząc w autobusie przyglądałem się swojej umowie podpisanej zaledwie, dzień wcześniej. Zwłaszcza tej jednej kartce. Kartka, która na sam widok sprawia ciepło w organizmie i myśl, że w końcu zacznę wychodzić na prostą, a spłacanie długów będzie dużo łatwiejsze. Słuchając przy tym w słuchawkach hymn mojego klubu, czuję łzy w oczach. Spełnienie marzeń tego dzieciaka, który niegdyś widział siebie wśród najlepszych managerów świata. To jeszcze nie jest stracone, mogę być legendą nie tylko tego klubu, ale całego piłkarskiego świata.

MSV Duisburg Hymne

https://youtu.be/sQQ4N2xUdHc

Gdy tylko wysiadłem z autobusu, przywitał mnie mój asystent. Czterdziestoletni Bułgar, jak zdążyłem się zorientować czytając rano przy śniadaniu listę z pracownikami sztabu MSV Duisburg, uśmiechnął się do mnie szeroko i wskazał ręką, bym wsiadł do jego samochodu. Między przystankiem autobusowym, na którym wysiadłem, a stadionem było zaledwie osiemset metrów. Spacer nie byłby niczym złym, jednak odmówienie w tym momencie wydawało mi się nieodpowiednie.
- Słyszałem, że dyrektor się tobą chwali. Już od dawna o tobie mówił – powiedział spokojnie Yontcho Arsov.
- Również słyszałem, że moja osoba jest tutaj znana, bardziej niż myślałem. Ja nawet o tym klubie nigdy wcześniej nie słyszałem
- Zakochasz się w Zebrach – spojrzał na mnie krótko, po czym skręcił na ostatnią prostą, a moim oczom pojawił się stadion. Tym widokiem przypomniałem sobie, jak bardzo jest to odległe jeszcze od mojego mózgu doświadczenie. Wierzę w to, ale uwierzyć w stu procentach jeszcze nie potrafię. – Po za tym bądźmy na ty. Arsov.
- Risto – podałem mu rękę. – Miło mi
- Mi również. Jesteśmy na miejscu – Arsov zgasił silnik i jeszcze chwile siedział w samochodzie, wyczuwając prawdopodobnie mój niemały stres, mimo iż już tutaj byłem i uwierzyłem, że może to być prawda. – Chodźmy czas żeby wprowadzić cię w rysy naszego klubu.

Na spotkaniu ze sztabem szkoleniowym wszyscy skupialiśmy się na zapoznaniu się, omówieniu zaledwie podstawowych jak na sam początek szczegółów. Nie podoba mi się to, wolałbym już od startu zabrać się za pracę na pełnym gazie, ale może to i dobrze. Jeszcze nie odnajduję się w tym nowym dla mnie świecie, mimo to czuję, jak wraca dawny ja, a jeżeli to wszystko jest prawdą, w którą chcę wierzyć, to powinno być dobrze. Przed nami pora na jakiś posiłek, a za godzinę jestem umówiony z zawodnikami na spotkanie. Szczerze mówiąc, nawet się nie zapoznałem z listą zawodników, a tym bardziej ich charakterystyką. Bardzo nie profesjonalnie, liczę, że teraz uda mi się tego dokonać, a wieczorem w pokoju hotelowym przysiąść do tego już na poważnie. To na pewno nie sen, nie bajka a rzeczywistość.
Siedziałem w klubowej kantynie, odpoczywałem po skonsumowanym obiedzie i przeglądałem na szybko akta moich zawodników. Spostrzegłem, jak zawodnicy udają się na boisko. Tam właśnie chciałem z nimi porozmawiać, niekonwencjonalne miejsce, ale może w ten sposób pokażę, że choć chcę być profesjonalistą, to jednak nie prowadzić klubu twardą ręką, gdzie nikt nie może podejść i zagadać. Zostałem przyjęty tutaj z otwartymi ramionami, jak dawno niewidziany kumpel, dlatego niech oni to samą poczują.
Od mojego asystenta dostałem wstępną informację na temat seniorskiego klubu. Zdecydowanie chciałbym odmłodzić ten zespół, nigdy nie przepadałem za „starym” zespołem. Starym, jeżeli można tak nazwać ludzi w podobnym do mnie wieku lub nieco większym. Podstawowym aspektem, na którym skupiłem się podczas obiadu, była kartka z opinią Arsova na temat hierarchii w klubie. Trzech piłkarzy liderami zespołu oraz czterech, którzy mają wielką szansę się tam znaleźć. Siedmiu zawodników na szczycie i czterech z nich z wiekiem trzydzieści i więcej. Średnia 29,2 wśród tej siódemki oraz 26,1 na wszystkich dwudziestu ośmiu zawodników w podstawowym składzie. Trochę brakuje, ale na razie nie to jest najważniejsze. Czekają już na mnie na boisku, więc pora się tam zjawić i porozmawiać.

Naciśnij aby zobaczyć w pełnej jakości

Witajcie Panowie. Chciałem skorzystać z okazji, by się z wami przywitać. – Po tym przywitaniu zauważyłem, że brzmię zbyt poważnie. – Z każdym z was chętnie porozmawiam osobiście i zapoznam ze swoją wizją. – Miało być mniej poważnie, a chyba jeszcze bardziej w to zacząłem brnąć. – Chciałbym, aby w naszym zespole panowała luźna atmosfera, koleżeńska. Jednak każdy z nas ma dać z siebie wszystko co w jego mocy. Dwieście procent, a wierzę, że w ciągu dwóch sezonów awansujemy do 1.Bundesligi.
- Według nas to zbyt wygórowane ambicje managerze. – Po Kevinie Wolze było wyczuć niezadowolenie. Może nie być tak łatwo, jak myślałem.
-Są to ambicje na poziomie tego klubu, którego barwy reprezentujemy teraz razem. Cała wasza grupa, grupa juniorów, sztab szkoleniowy i ja. – Spojrzałem na każdego z nich i w końcu poczułem się w pełnej krasie w tej nowej rzeczywistości. – Wzniesiemy Zebry ponad chmury.
- Nadal uważam, że pańskie oczekiwania wobec nas są nierealistyczne. – 27-letni Niemiec nadal sceptycznie na mnie patrzał, a ja zacząłem wątpić w to, czy chcą cokolwiek osiągnąć.
- Słuchajcie. – Zacząłem i wskazałem ręką, by za mną poszli. Zatrzymaliśmy się przy ławce trenerskiej i kontynuowałem. – Szanuję zdanie każdego z was. Każdego z osobna. Ja, ty Kevinie oraz każdy z was ma jak największe ambicję, ale przestańmy patrzeć na to wszystko pesymistycznie. Głowa na karku, ale jeżeli nie będziemy wierzyć w sukces, nic nie osiągniemy. – Uśmiechnąłem się do nich, zauważając jak ich humor wcale się nie poprawia. – Z waszej strony oczekuję, że dacie z siebie wszystko. Ja dam z siebie wszystko, byśmy razem mogli w tym sezonie wnieść ku górze puchar za wygranie 2.Bundesligi. Uwierzcie, a razem zrobimy wszystko.

TRZY GODZINY PÓŹNIEJ

Spotkanie ze zawodnikami wcale nie przeszedł wedle moich oczekiwań. Zawiodłem się na ich braku ambicji. Ale zrobię wszystko, by we mnie, a przede wszystkim w siebie uwierzyli. Jeżeli będziemy wierzyć w sukces, osiągniemy wszystko.
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, starałem się ich przekonać do swojej racji i zmusić, jeżeli mogę to tak nazwać, to bycia ze mną na ty.
- Chyba nie udało mi się stworzyć dobrego autorytetu – spojrzałem na Admirała i zapiąłem smycz na jego obroży. – Ale nie poddam się, osiągniemy wszystko, a nawet więcej. Będą nam jeść z butów.

Naciśnij na obrazek, by powiększyć


ZAPRASZAM DO CHĘTNEGO KOMENTOWANIA

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
theuniverse - abaddonmu - newlifeproject - inflanty - cs-spichlerz